poniedziałek, 4 listopada 2013

Jedno życzenie - Mahou Shoujo Madoka★Magica


Po pierwszym spojrzeniu na to anime można odnieść wrażenie, iż to kolejna cukierkowa i przesłodzona do granic możliwości historyjka o... o cukierkowych i przesłodzonych magicznych dziewczynkach. Przy okazji tak łatwej pomyłki przypomina się stare porzekadło mówiące aby nie oceniać książki po okładce.

Akcja zaczyna się snem głównej bohaterki - Madoki Kaname w którym to napotyka czarnowłosą niewiastę walczącą przeciwko potworowi wprost z narkotycznych wizji. W tym momencie na plan wchodzi też dziwnie wyglądający i porozumiewający się telepatycznie stworek przypominający kota, oferujący protagonistce niewyobrażalnie potężne magiczne moce. Brzmi dziwnie? Możliwe, bo chwilę potem, jak wyżej pisałem, całe zajście okazuje się z pozoru oderwanymi od rzeczywistości majakami Kaname.


To stwierdzenie szybko burzy fakt spotkania w szkole nowej uczennicy, wspomnianej już czarnowłosej niewiasty, czyli Homury Akemi. Nie trzeba długo czekać aby na plan wskoczyła kolejna postać ze snu, wyglądający jak kot Kyubey oferujący głównej bohaterce i jej przyjaciółce Sayace nawiązanie kontraktu. Cóż to za kontrakt? W zamian za spełnienie jednego, całkowicie dowolnego życzenia (z czego, lekko przecząc logice, nikt nie potrafi w pełni skorzystać) osoba która go zawrze (może być to tylko przedstawicielka płci pięknej co o dziwo jest rozsądnie wyjaśnione fabularnie) zobowiązuje się do przyjęcia mocy zamieniających ją w czarodziejkę i dożywotniej walki z wiedźmami – zabijającymi ludzi i ogólnie siejącymi chaos potworami.

Dodany obrazek

Fabuła naprawdę nieraz zaskakuje, a odpowiedzi na nasuwające się zewsząd pytania są podane z diabelnie dobrym wyczuciem i w odpowiednich momentach. Nie uświadczyłem tu ani razu sytuacji w której tajemnica jakiej rozwiązania wypatrywałem już od kilku odcinków mnie rozczarowała. Przyznam szczerze, iż pierwsze odcinki lekko mnie znużyły, ale było to głównie spowodowane czytaniem mangi w tym samym czasie no i tym, że akcja dopiero rozkręcić się miała. Historię uważam za bardzo dobrą, a może nawet znakomitą. Jest pieczołowicie napisana i opowiedziana, miejscami w pozytywny sposób przygnębiająca, dość logiczna (wybaczam tutaj pewne odstępstwa bo gdyby ich nie było cała seria nie miałaby sensu), a przede wszystkim satysfakcjonująca i nie pozostawiająca nas z uczuciem niedosytu.


No może oprócz tego spowodowanego małą liczbą odcinków. Nie sposób jednak i na to narzekać ponieważ historię jak najbardziej udało się względnie wyczerpać (dla chętnych na więcej są jeszcze dwie filmówki będące recapami i jedna kontynuująca serię z którą jeszcze nie miałem okazji się zapoznać). Zamykając powyższy wywód w jednym zdaniu: uważam, że fabuła jest bardzo wysokiej jakości i naprawdę zasługuje na wiele słów uznania. Przynajmniej ja tak ją widzę. Na pozytywne zdanie o stronie fabularnej produkcji spory wpływ miały też na pewno postacie. Niezbyt liczne co prawda, ale dobrze pełniące swoje role.

Dodany obrazek

Co tu dużo mówić, Madoka jest dość typową bohaterką o równie wielkim sercu co poziomie naiwności. I chociaż jako postać miewa słabe chwile, nie mam jej zbytnio dużo do zarzucenia. Niby mógłbym wytknąć kilka wad jak wspomniana już naiwność, ale nie widzę w tym sensu skoro protagonistkę naprawdę da się polubić. Nie nawiązałem z nią jakiejś wielkiej więzi, ale też jej los nie był mi całkowicie obojętny. Reszta bohaterek które odegrają ważne role to Homura Akemi, Sayaka Miki i Kyouko Sakura (no gdzieś w tle przewija się też Mami Tomoe, ale nie odznacza zbytnio swojej obecności, żeby za wiele nie zdradzać). Z tej całej trójki najbardziej spodobała mi się ta trzecia, najmniej ta druga.


Sayaka przez to całe swoje nadęcie, nieprzemyślane decyzje, ślepotę w wielu sprawach i całokształt działalności była naprawdę ciężka do polubienia. Kyouko za to, pomimo całego swojego narwania i mieszanych nastrojów okazała się najciekawsza i ogólnie najfajniejsza z żeńskich postaci (chociaż Homura, szczególnie pod koniec, lekko deptała jej po piętach).

Szkoda, że przy tak małej ilości odcinków nie było raczej jak zawrzeć jakiś głębszych życiorysów (przecież sam powód zawarcia kontraktu to już wydarzenie na cały odcinek, a tak mamy tylko szczątkowe informacje). Przy wyliczance tych co grają pierwsze skrzypce nie wolno mi też pominąć Kyubeya. Jest w nim coś intrygującego co sprawia, iż z wielką ciekawością śledzimy jak wprowadza swój przebiegły plan w życie (o czym reszta nie ma najmniejszego pojęcia).

Dodany obrazek

W sumie poza wymienionymi postaciami mamy już tylko bohaterów drugoplanowych nie ingerujących zbytnio w fabułę. Nie żebym oczekiwał tu czegoś więcej niż to co dostałem -  dla mnie historia może skupiać się nawet na tylko jednym protagoniście o ile jego losy oglądam z zaciekawieniem i nie krzywię się zbytnio. Wracając do osób występujących w Mahou Shoujo MadokaMagica (jest to oryginalny tytuł, u nas seria nazywa się Puella Magi Madoka Magica) ten element także wypadł nad wyraz dobrze. I uwierzcie mi, staram się nie pisać w superlatywach.



Doszedłem wreszcie do najbardziej dyskusyjnego elementu całości czyli do szaty graficznej. Cukierkowatość połączona z mrokiem i psychodelią. Nie będę ukrywał, że pomimo świetnego stylu i zamysłu artystycznego do kreski przekonałem się dopiero po kilku odcinkach (manga ma ją trochę przyjemniejszą chociaż jest tam dość chaotyczna i nie zawsze od razu widać co się dzieje). Gdy się jednak już tak stało zacząłem oceniać ją bardzo pozytywnie. No cóż mnie ten element finalnie się podobał, wy możecie mieć inne zdanie.

Dodany obrazek

Pochwalę też oczywiście sceny walk z wiedźmami. Są po prostu przepiękne i naprawdę po stokroć warte zobaczenia. Akcja, psychodelia, dynamika – wszystko to sprawia, że miejscami miałem wrażenie jakbym oglądał ruchomy obraz Daliego, a to dla mnie ogromny pretekst do pochwał. Muzyka również jest świetna.

Yuki Kajiura spisała się świetnie i utwory idealnie pasują do konwencji (szczególnie lubię podniosłe brzmienia plus chórki, zawsze nadają niesamowity klimat). Openingi i endingi też wypadają dobrze (szczególnie drugi OP o wiele ostrzejszy i bardziej pasujący niż ten pierwszy), ale w tym segmencie chyba ciężko było zrobić coś źle mając tak genialny soundtrack.


Koniec końców mam nadzieję, iż moja opinia co do tego anime jasno wynika z tekstu – jest znakomicie. Jeżeli nie odrzuca was konwencja (a nawet jeśli) próbujcie choćby zaraz. Nie każdemu różne elementy z osobna muszą przypaść do gustu, nie jedni odbiją się od specyficznego stylu graficznego (błogosławieństwo Shaft robi swoje), ale mówię wam, spróbujcie, dajcie się przekonać. Ja dałem i nie żałuję ani jednej sekundy poświęconej na oglądanie serii ani czytanie mangi.

0 komentarze:

Prześlij komentarz