sobota, 15 marca 2014

Weekend z waifu: Gasai Yuno [#1]


Różowe włosy, oczy tego samego koloru, przeważnie uśmiechnięta, tryskająca energią i przesłodka. Ale czy na pewno? Czy dopiero do od momentu w którym sięga za nóż?

ACHTUNG! Dwie sprawy: po pierwsze z oczywistych względów w tekście mogą znaleźć się spoilery bo bez nich raczej mało możliwe staje się opisanie postaci. Jeśli jednak kogoś to nie zraża (mimo wszystko nie będę przesadzał i zdradzał bardzo kluczowych rzeczy) zapraszam do zapoznania się z TĄ recką. Po drugie: pozostawiam do waszej interpretacji czy ten tekst jest pisany do samego końca na poważnie ^^.

Czy przepiękna dziewczyna wręcz tryskająca pozytywną energią może mieć swoją ciemną stronę? Chyba każdy kto miał do czynienia z jakąkolwiek kobietą wie, iż tak, to wielce prawdopodobne. Jednak rzadko jest ona tak hardkorowa jak tutaj. Bo chyba nie każda przedstawicielka płci pięknej przed pójściem do domu chłopaka zabezpiecza się ostrymi narzędziami na wypadek pójścia czegoś nie po jej myśli? Chociaż co ja tam wiem. Ważne, że panienkę poznajemy już w pierwszym odcinku Mirai Nikki i prosto z mostu dociera do nas krótka wiadomość: lubi ona protagonistę serii, czyli bijącego rekordy wkurzalności Amano Yukiteru. Chociaż powiedzieć, że Yuno go lubi to trochę jak powiedzieć, iż Sandler chętnie uczestniczy w idiotycznych komediach. Łapiecie?


Ale wracając do tematu przewodniego, co jeszcze wiemy o różowowłosej piękności oprócz posiadania alter ego i podkochiwania się w głównym bohaterze? Na jaw szybko wychodzi fakt jej szaleństwa gdyż kochać to jedno, a zdzielić dla ukochanego drugą osobę tasakiem to już trochę inna historia. Z drugiej strony trudno ukryć fakt, że o ile w swojej wesolutkiej i rozkosznej (w niektórych momentach wręcz podchodzącej pod moe) wersji bohaterka jest świetna o tyle jej psychopatyczna wersja jest najbardziej sexy. Zwłaszcza, iż nawet zabijanie zdaje się nie potrafić zdjąć uśmiechu z jej ślicznej buzi. Taki stan rzeczy też ma swoją przyczynę: pannica nie miała w życiu łatwo i to właśnie ciężkie życiowe doświadczenia zrobiły z niej groźną osobniczkę. Nieszczęśliwa miłość sprawiła tylko, że stała się yandere.

Co doprowadziło psychikę Yuno do opłakanego stanu? Słuchanie 1D? Dobra, spokojnie, aż tak źle nie było. Generalnie przybrana matka o imieniu Saika lubiła znęcać się nad córką. Może i nie dochodziło do rękoczynów, ale zamykanie w klatce też nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Zwłaszcza gdy dostaje się przy tym mało jedzenia. Psychologiem nie jestem (może jedynie hobbystycznie) lecz iście więzienne warunki raczej dobrze nie wpływają na umysł czternastolatki.


Jej Pamiętnik Przyszłości (czyli kluczowy przedmiot, którego używają bohaterowie serii) to Pamiętnik Miłosny. Ma on bardzo ciekawą umiejętność. Przewiduje przyszłe wydarzenia związane z ukochanym Yuno czyli Amano. Dzięki temu ta przeważnie wie co musi robić aby uchronić go przed niechybną śmiercią z rąk innych uczestników gry (jak ktoś pomimo spoilerów postanowił przeczytać i nie wie o co chodzi, to zachęcam do zapoznania się z serią!). Sprytne rozwiązanie nieprawdaż? Dodatkową zmyłką dla przeciwników może być już w sumie sam wygląd dziewczyny: jest młoda, piękna, niewinna, niezbyt wysoka (żeby nie rzec niska, liczy sobie około 160 cm wzrostu) i ogółem nic nie wskazuje na to, że potrafi zamienić się w niebezpieczną maszynę do zabijania. A taką dla ukochanego staje się dosłownie w sekundę, kiedy wymaga tego sytuacja. W końcu jak już pisałem Yuno to yandere do kwadratu. Tylko bardziej. Stała się nawet w sumie symbolem tej osobowości.


W sumie jeśli miałbym pod groźbą śmierci zgadywać dlaczego padło akurat na Yukiteru pewnie szybko zakończyłbym swój żywot, bo jest on tak fajtłapowaty, rozhisteryzowany i ogólnie wkurzający nieporadnością jak tylko można. Z tego co możemy dowiedzieć się z serialu (i równie dobrej mangi) bohater dawno temu, w ramach zadania robionego na lekcji, za sprawą manipulacji Yuno obiecał jej, że kiedyś się pobiorą. Żeby dodać całości większego dramatyzmu (dam, dam, dam!) panienka wzięła to sobie porządnie do serca i w swoim niezbyt szczęśliwym życiu, uznała za iskierkę nadziei na lepsze jutro. Tak zatem nie ma też problemu z wyeliminowaniem każdego kto mógłby jej w jakikolwiek sposób zagrozić, to znaczy jej planom. Chociaż i one nie są tak oczywiste jak mogłoby się wydawać...

Na koniec to co mi się w niej podobało. W sumie odpowiem, jak to się mówi, na chłopski rozum: ta dziewczyna jest pierwiastkiem dla którego albo się Mirai Nikki lubi albo nie. A Yuno jest po prostu idealną waifu: wepcha się w kolejkę po mangę, wywalczy rabat w Empiku i pozwoli się pogłaskać po różowowłosej główce. Do tego tak idealnie dopasowany głos, który bohaterce podkłada Tomosa Murata. Czego więcej chcieć?