Można się ze mnie śmiać, że zachwycam się seriami o których inni zapominają w tydzień. Można się ze mnie śmiać, iż piszę im rekomendacje i sam wystawiam się na ostrzał. Można się ze mnie śmiać z powodu gustowania w postaciach mało kogo obchodzących. Ale jak ktoś się lub śmiać to dlaczego mam mu zabraniać?
Wiecie, powiem wam coś. Pewnie gdybym pisał tę reckę za dwa tygodnie, po obejrzeniu jeszcze jednej/dwóch serii, byłaby inna. Na pewno nie mniej pozytywna, ale bardziej oszpecona z emocji. Dlaczego zatem nie wolę odczekać, poukładać myśli i dopiero potem zasiąść do tekstu? To proste, chcę abyśmy, i ja i wy, mieli jasny obraz tego jak czuję się ledwo po obejrzeniu. A jestem pełen pozytywnych emocji, niekoniecznie podpartych super mocnymi argumentami. Że bredzę? Tak, wiem, zatem od początku.
Głównym bohaterem naszej opowieści jest Sorata Kanda. Nie wyróżnia się on na tle rówieśników niczym szczególnym poza zamiłowaniem do zwierząt (co mnie trochę zadziwiło, odgrywa to znikomą rolę w fabule, pomijając początek). A że akademik w którym mieszka niezbyt przychylnie patrzy na chłopaka codziennie przyprowadzającego nowego kota, daje mu jasno do zrozumienia: albo wywali zwierzaki na zbity łeb, albo będzie musiał przenieść się do specjalnego akademika dla problematycznych dzieci.
Jak myślicie co wybiera nasz protagonista? Wybiera oczywiście drugą opcję, czyli Sakurasou. I to właśnie wokół tego miejsca będą kręcić się wydarzenia w serii. Jakby oprócz szukania właścicieli swoim kotom Sorata miał mało problemów, nauczycielka nadzorująca dormitorium pewnego dnia karze mu przyprowadzić nowego lokatora do Sakurasou. Jest to dziewczyna, Shiina Mashiro. Czy czymś się ona wyróżnia? Powiedzmy, nie wie jak się ubrać, a to czubek góry lodowej. Mam nadzieję, iż chociaż trochę was zaciekawiłem.
Cóż, fabuła. Zacznę od tego, że jest dobrze wyważona i poprowadzona. O co mi chodzi? Nie ma zbyt wielkiej przepaści pomiędzy scenami komediowymi, a tymi dramatycznymi. A i jednych i drugich jest dość sporo, ja zacznę od tych pierwszych. Autentycznie mnie one śmieszyły, chociaż dowcip opiera się przez większość czasu na tym samym triku: nieświadomej kompletnie niczego co się wokół niej dzieje, Shiinie. Wierzcie mi lub nie, zdarzały się momenty w których śmiałem się na głos. No i takie w których ryczałem jak bóbr. Dobra przesadzam, ale łezka parę razy się w oku zakręciła. Co warto podkreślić, mimo wszystko seria porusza dość realne tematy i wychodzi jej to nad wyraz dobrze. Wydarzenia nie raz nam ukazane potrafią zaskoczyć swoją autentycznością i uczuciem, że o coś takiego łatwo i w prawdziwym życiu.
Mamy tutaj dążenie do sukcesu, gorycz porażki, dezaprobatę otoczenia, zazdrość, ranienie innych wcale tego nie chcąc... można się pozytywnie zaskoczyć. Jako Okruchy życia seria jak najbardziej daje radę tyle, że niekoniecznie jako romans. Nie zrozumcie mnie źle. Próbując na siłę spiknąć bohaterów można było wyrządzić całości dużo większą krzywdę niż utrzymując wątek w pewnych granicach. Jednak nie zamierzam ukrywać faktu, że takie podejście, najzwyczajniej wkurza, bo od romansu oczekuję jednak czasami... romansu, jakkolwiek głupio to brzmi. Żeby było gorzej, twórcy bardzo wyraźnie zostawili sobie furtki na kontynuacje na którą szanse są albo bardzo marne albo znikome. Szkoda.
Jeśli chodzi o postacie chciałbym zacząć od protagonisty. Nie lubiłem go. Z prostego powodu: czasami zachowywał się jak zwyczajny kretyn. OK, przez większość czasu myślałem nawet, iż go polubię, ale tak się nie stało, jak już mnie wkurzał to robił to porządnie i umiejętnie. Mimo, że jego dramy miały sensowne uzasadnienie to już jego niektóre zachowania, niekoniecznie. To tyle w temacie, narzekam, ale i tak pewnie większość widzów mimo wszystko go polubi. Z postaci bliższych planów trzeba koniecznie wymienić także bardzo ciekawych mieszkańców Sakurasou: energiczną (zdecydowanie za bardzo) Misaki zakochaną bez pamięci w cichym, stonowanym i inteligentnym Mitace. Oprócz tej dwójki (ich relacje kilka razy zaznaczają swoją obecność) jest jeszcze typowy odludek Ryuunosuke kontaktujący się ze światem za pomocą komputera, doklejona nieco później Nanami i wspomniana już Shiina Mashiro.
Na niej na chwilę przystanę bo jak dla mnie to ona jest główną bohaterką serii. W końcu większość wydarzeń kręci się wokół niej. Tak zatem, jak pisałem, dziewczyna jest kompletnie niesamodzielna i w sumie prawie jedyne co umie robić to malować i rysować. Przepięknie malować i rysować. Może dlatego przypadła mi do gustu? W każdym razie, oś fabularna jest na niej skoncentrowana praktycznie cały czas i to Mashiro jest sprawcą większości scen komediowych (oczywiście, twórcy parę razy przesadzają z ?upośledzeniem? Shiiny, ale jakoś mnie to nie gryzło). Nie mam pojęcia czy to oryginalna postać, ale powiedziałbym, iż na pewno nietypowa. Nie przesadzę jeśli napiszę, że jeśli komuś wyjątkowo się ta bohaterka nie spodoba, prawdopodobnie cała seria będzie dla niego do kitu. I to działa w obie strony. Szczerze powiedziawszy warstwa postaciowa jest dobra, ale nie jak dla mnie tylko dzięki blondwłosej malarce. Może i mam plebejski gust, whatever.
Warstwa techniczna jest w porządku mimo nie wyróżniania się niczym szczególnym. Kreska to ogólnie przyjęty standard i w sumie jedyna wyróżniająca ją rzecz to oświetlenie, czasami dość kolorowe, utrzymane w fioletach oraz różach ? widać przywiązanie wagi do światła przez twórców. Muzyka jest przyjemna i dobrze współgra z całością chociaż żaden opening ani ending szczególnie nie przypadł mi do gustu. Jest solidnie i w sumie wiele więcej pisać nie trzeba.
Pewnie zostanę pojechany w komentarzach, ale naprawdę bardzo podobała mi się ta seria. Powtarzam, nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale naprawdę bardzo przyjemnie mi się ją oglądało i najzwyczajniej w świecie polubiłem postacie, samo uniwersum. Nie ukrywam, bardzo chciałbym zobaczyć kontynuację tyle, że nie mam złudzeń: gdyby miała powstać to pewnie już ktoś by chociaż o niej słówko pisnął. Dobra fabuła, ciekawe postacie, feelsy ? jak kogoś jeszcze nie nudzą szkolne komedie/romanse albo jak je po prostu lubi, powinien zobaczyć. Szczególnie gdy jak ja polubi Mashiro ? nie każda dostaje ode mnie fava na MAL-u ;).